Od wielu tygodni błądziłam z Immortalem po świecie... Widziałam wiele przepięknych krain, ale jakoś żadna nie była wystarczająco przekonująca. W końcu, pod koniec lipca, gdy żniwiarze pracują w pocie czoła a dotychczas złociste morza zbóż powiewały swobodnie, teraz przemieniły się w walcowate baloty. Kukurydza z dnia na dzień staje się większa okazując swoje złote kolby. W lasach biega mnóstwo zwierzyny. Jelenie, sarny... Na bagniskach brodzą łosie. Nad jeziorami całe stada kaczek, łabędzi i jeszcze kij wie jakich ptaków. Iście lato w pełni.
26 lipca. NARESZCIE. Po długim czasie znaleźliśmy miejsce idealne. Piękne, harmonijne... Istny raj na Ziemi. Postanowiliśmy z Immortalem zostać tutaj i założyć naszą wspólną watahę - Watahę Nieśmiertelności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz